7 ważnych przyczyn, dla których nie powinieneś samemu prowadzić swojej sprawy sądowej.

Do stworzenia tego wpisu nakłoniła mniej kolejna już historia związana z samodzielnym prowadzeniem sprawy sądowej przez poszkodowanego w wypadku.

Nie wiem jaka jest tego skala (mówi się, że duża), ale co jakiś czas dociera do mnie wiadomość, że ktoś postanowił prowadzić samemu swoją sprawę sądową, nie będąc prawnikiem specjalizującym się w procesie, i to się skończyło bardzo źle.

To mnie wciąż zadziwia, że poszkodowani decydują się na samodzielne, czy wręcz samotne występowanie w sądzie. Uważam, że to jest po prostu szkodliwe dla samych zainteresowanych. I właściwie dotyczy to nie tylko samyc poszkodowanych a

A oto te historie:

1. Pozwany został zły podmiot.

Dlaczego zły? Ponieważ zamiast pozwania zakładu ubezpieczeń pozwano oddział zakładu ubezpieczeń lub jego markę. Niektórzy ubezpieczyciele działają pod markami, tzn. w występują w obrocie pod pewną nazwą, ale nazwa ubezpieczyciela jest tak naprawdę inna. Niby wiadomo o kogo chodzi, a jednak z procesowego punktu widzenia jest to różnica diametralna.

Co się wówczas dzieje?

W najlepszym wypadku – jeśli sąd się zorientuje – sąd wezwie do uzupełnienia braku formalnego, ale to powoduje i tak opóźnienie w rozpoznaniu sprawy.

Jeśli sąd się nie zorientuje, to wówczas postępowanie może się toczyć i nawet może zapaść wyrok zasądzający. Jednak wydanie wyroku przeciwko złemu podmiotowi lub niewłaściwie określonemu może być podstawą nieważności postępowania. Zaskarżenie takiego wyroku powoduje, że wszczęte postępowanie apelacyjne doprowadzi do uchylenia wyroku.

Innym przykładem zawiłości podmiotowych są sprawy, kiedy podmiotów zaangażowanych w sprawę jest kilka, np. w przypadku odpowiedzialności zarządcy drogi. Niedawno czytałem pisma procesowe w sprawie, która była prowadzona bez pełnomocnika.

Podmiot pozwany (miasto) nie poczuwał się do odpowiedzialności, wskazując, że odpowiedzialność powinien ponosić podmiot, któremu podzlecił zajmowanie się zarządem drogi. Do tego doszła kwestia ubezpieczyciela miasta i ubezpieczyciela zarządcy drogi, którzy przystąpili do sprawy. Żaden z podmiotów nie uznał się odpowiedzialnym, a ubezpieczyciele dodatkowo kwestionowali zakres udzielonej ochrony. Jednak najgorsze było to, że pozwany został zły podmiot. To oznacza, że w stosunku do tego podmiotu sprawa będzie przegrana i trzeba będzie ponieść koszty. A to można było ustalić przed złożeniem pozwu.

2. Wysokość kwoty odszkodowania

Niedawno przygotowywałem pozew ws. zadośćuczynienia i odszkodowania. Odszkodowanie miało obejmować również utracone zarobki. Niestety ja nie doszukałem się podstaw w zakresie tego roszczenia, a poszkodowany – mój Klient – twierdził, że miał zmienić pracę na inną, znacznie lepiej płatną (zagraniczną). Uznałem, że to roszczenie jest nie do udowodnienia, a właściwie to ono nawet nie powstało.

Klient odpowiedział mi: „nie szkodzi, najwyżej sąd nie przyzna tej kwoty, ale warto spróbować”.

Nie jestem defetystą jeśli chodzi o kwestię wysokości dochodzonych kwot, jednak moja odpowiedź brzmiała: „ryzyko jest zbyt duże w stosunku do potencjalnych korzyści”.

Przykładowo występując na kwotę realną 20 tys. zł zadośćuczynienia oraz kwotę 60 tys. nierealnego odszkodowania, sąd oddaliłby powództwo co do kwoty 60 tys. zł. Sprawa wygrana byłaby zatem w 25%, a przegrana w 75%. W konsekwencji powód otrzymałby 20 tys. zadośćuczynienia, ale stracił jednocześnie co najmniej 8-9 tys. zł kosztów postępowania (m. in. koszty pełnomocnika drugiej strony, opinie biegłych, opłata od pozwu).

3. Wysokość kwoty – zadośćuczynienie

Dokładnie to samo dotyczy wysokości zadośćuczynienia. Osobiście uważam, że z punktu widzenia strategii procesowej warto zrobić czasem większą kwotę zadośćuczynienia. Jednak niektórzy – wychodząc z podobnego założenia – po prostu ogromnie przeszacowują dochodzone kwoty. Ponieważ z niewiadomych przyczyn optymistycznie zakładają, że nie istnieją koszty postępowania przysługujące drugiej stronie bądź nie zostaną obciążeni kosztami postępowania. W konsekwencji przegrywają na wysokich kosztach procesu, które „przeżerają” dochodzone kwoty główne.

4. Wnioski dowodowe.

Na powodzie, czyli na stronie, która inicjuje proces sądowy, nie tylko spoczywa ciężar dowodu, ale musi również powołać dowody na określone okoliczności, a w dodatku dowody odpowiednie. Czyli nie wystarczy podać twierdzenia w pozwie (opisać sytuację faktyczną), ale odpowiednie twierdzenia wykazać, a w dodatku wykazać odpowiednim dowodem.

Przykładowo, w jednej ze spraw powód powoływał się na utratę zdolności do pracy, jednak na tę okoliczność nie powołał dowodu z opinii biegłego. Powód twierdził, że ma po wypadku problem ze słuchem, ale nie powołał biegłego – laryngologa/foniatry. Powód wreszcie twierdził, że po wypadku wymagał dużej pomocy osób trzecich, jednak na te okoliczności nie powołał np. świadka. To są wszystko błędy procesowe w dowodzeniu.

Oczywiście sąd w pewnych przypadkach może działać z urzędu i z własnej inicjatywy powoływać dowody, jednak jak wskazuje jedna z linii orzeczniczych – tylko pod pewnymi warunkami. Jednym z warunków jest nieporadność życiowa strony.

5. Wybór właściwego sądu

Niedawno otrzymałem komentarz, w którym była informacja, że w końcu, po 14 miesiącach odbyła się pierwsza rozprawa sądowa w sprawie. Czytelnik napisał, że jego sprawę prowadzi młody, „rodzinny” radca prawny. Domyśliłem się, że czytelnik korzysta z pomocy radcy, który nie jest zbyt doświadczony w tego rodzaju sprawach. I tego konsekwencją jest właśnie błąd, że rozprawę przeprowadzono dopiero po tak długim czasie, ponieważ sprawę skierowano do niewłaściwego sądu. I w tym miejscu muszę wyjaśnić, że sąd bada swoją właściwość z urzędu, a jeśli uzna się za niewłaściwy, to  przekieruję sprawę do innego sądu. Takie rozstrzygnięcie sądu można zaskarżyć, jednak jego rozpoznanie zajmie nawet kilka miesięcy. Dlatego właściwość należy ustalić poprawnie i ją uzasadnić, aby uchylić ryzyka.

Jest jeszcze druga ważna kwestia odnośnie wyboru sądu. Ja prowadzę sprawy w całej Polsce i mam pewne porównanie. Część sądów trafiła na moją „czarną listę”, bo uważam, że działają wyjątkowo powoli, a część sądów uważam za wyjątkowo sprawne, szybkie i przewidywalne. Te czynniki też są istotne.

Czas rozpoznawania sprawy ma znaczenie nie tylko z punktu widzenia poczucia sprawiedliwości (zgodnie z zasadą, że spóźniona sprawiedliwość jest zaprzeczeniem sprawiedliwości), ale często się zdarza, że szybko otrzymane środki finansowe w ogóle umożliwiają podjęcie leczenia albo po prostu rekompensują utratę dochodu z powodu niezdolności do pracy.

6. Zabezpieczenie roszczenia.

I teraz historia, z którą styczność miałem zupełnie niedawno. Nawiązuje ona do tego, o czym mówiełem w punkcie 5. Zgłosiła się do mnie osoba, której proces sądowy trwał już ponad dwa lata i nie widać było jego końca.

Osoba byla w trudnej, a właściwie dramatycznej sytuacji – brakowało jej środków pieniężnych na życie, ponieważ z powodu przebywania na zwolnieniu nie pracowała od chwili wypadku i środki finansowe na życie się po prostu wyczerpały. Gdyby o zabezpieczenie zawnioskowano odpowiednio wcześnie, ten problem nigdy by nie powstał. Jednak poszkodowany, który prowadził postępowanie osobiście, nie wiedział o takiej możliwości lub nie chciał z niej skorzystać.

7. Rozprawa

W mojej ocenie jednak największą trudnością praktyczną będzie występowanie na sali sądowej, na rozprawie – ale mam na myśli nie przedstawianie stanowiska w sprawie, ale udział w przesłuchaniu siebie i udział w przesłuchania świadka.

Jak będzie przepytywał świadków? Skąd wie o co zapytać świadków? Skąd będzie wiedział o co zapyta pełnomocnik pozwanego?

Jak będzie przepytywał biegłego?

Jak będzie samemu mówił o swojej sytuacji? Z kartki sąd czytać nie pozwoli, a poza tym jak powód będzie w stanie reagować na pytania pełnomocnika pozwanego i jednocześnie pamiętać co powiedzieć – nawet jeśli będzie teoretycznie wiedział co mówić? Tym bardziej, że występowania na sali sądowej to dla większości stresująca sytuacja…

Podsumowując:

Uważam, ze skorzystanie z profesjonalnego pełnomocnika pozwoli zaoszczędzić Ci pieniądze, czas, zapewni komfort w prowadzeniu sprawy i oczekiwaniu na wyrok. Skorzystaj z profesjonalnego pełnomocnika, tj. adwokata lub radcy prawnego, który ma doświadczenie w sprawach odszkodowawczych. Wybierz osobę, do której masz po prostu zaufanie. Uważam, że da Ci to 90% Twojego sukcesu.

Data opublikowania:
Data ostatniej aktualizacji:
W czym mogę Ci pomóc?