Poniedziałkowy poranek. Laptop otwarty, kawa na biurku, zabieram się do pracy.
Chwytam w ręce akta szkody osobowej i czytam decyzję ubezpieczyciela:
Informujemy, że po starannej analizie roszczenia zgłoszonego w związku ze szkodą osobową nie znajdujemy podstaw do wypłaty odszkodowania.
W wyniku analizy dokumentacji zgromadzonej w procesie likwidacji szkody stwierdzamy, że samochód, w którym podróżował Poszkodowany w chwili zdarzenia, posiada tylko nieznaczne, powierzchowne uszkodzenia w postaci otarć lakieru w okolicach tylnego zderzaka. Powyższe ustalenie wskazuje, że w trakcie kolizji pojazdy zderzyły się z nieznaczną siłą, dodatkowo istotnie zaabsorbowaną przez konstrukcję aut.
Posiadana dokumentacja i dokonane ustalenia nie dają podstaw do przyjęcia, aby biorąc pod uwagę znikomy rozmiar uszkodzeń pojazdu i charakter zgłoszonych obrażeń można stwierdzić, że w zdarzeniu doszło do rozstroju zdrowia lub uszkodzenia ciała Poszkodowanego.
Ponadto w notatce policyjnej brak jest informacji o doznanych przez Pana obrażeniach ciała, które stanowiłyby podstawę do przyjęcia odpowiedzialności przez Ubezpieczyciela.
Jak wynika z dokumentacji lekarskiej, Poszkodowany doznał skręcenia kręgosłupa. Zalecono mu leki przeciwbólowe przez dwa tygodnie, noszenie kołnierza, a przewidywany czas utrzymywania się dolegliwości określono na „nawet do 8 miesięcy”. Poszkodowany szczegółowo opisał okoliczności zdarzenia, że bezpośrednio po wypadku trafił do szpitala.
Notatka policyjna nie zawiera opisu obrażeń? No cóż…obrażenia nie muszą być widoczne, a poza tym policjant to nie lekarz.
Według mojej skromnej oceny: obrażenia typowe dla pasażera samochodu uderzonego w tył – o tym wie każda osoba zajmująca się odszkodowaniami komunikacyjnymi.
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że takie stanowisko ubezpieczyciela w sądzie by się nie obroniło.
Data ostatniej aktualizacji: